Sunday, June 27, 2021

Ukraińskie Stulecie - gdy obcokrajowiec syntezuje naród

Po raz pierwszy o "Ukraińskim Stuleciu" Tadeusza Andrzeja Olszańskiego dowiedziałam się z zachęty napisanej przez dobrego znajomego Wojciecha Stanisławskiego dla jednego z polskich  tygodników. Wysłałam ojca do księgarni i nie żałuję. 



Czas czytać słowo drukowane mam głównie latem gdy dzień jest długi i moje biedne potrzebujące nieustannie okularów oczy nie męczą się, można na trawie, na działce, w pociągu, nad jeziorkiem. 

Osobiście zbiór poszerzonych esejów publicystycznych to mój ulubiony format jeśli chodzi o odbiór treści. Można sobie dawkować temat po temacie i rozłożyć lekturę na porcje. 

Tyle wstępu. A teraz do rzeczy. 

Gdyby książka Olszańskiego pozostała nieznana ukraińskiemu czytelnikowi pozbawiony by pozostał znakomitej syntezy własnych korzeni i cennego podsumowania własnych dziejów. 

Czasem jest mianowicie tak, że to przybysz umie, może i ma odwagę tej syntezy dokonać. Jest to spojrzenie bardzo odważne, gdyż każdy, kto Ukrainę zna to wie, że są to ludzie wrażliwi i łatwo oburzający się w obliczu najmniejszej bodaj krytyki własnych poczynań, nawet najbardziej uzasadnionej. Dlatego zatem sporo odwagi trzeba, aby wprost napisać o tym, że wyolbrzymianie własnych tragicznych doświadczeń poprzez piramidalne zawyżanie liczb to ślepa droga i, że różne tragedie i zbrodnie, jakich ofiarą Ukraińcy i szerzej - mieszkańcy ziem ukraińskich - przez stulecia padali, są same w sobie okropne
i koloryzowania nie potrzebują. Koloryzowanie owo pozbawia mianowicie wiarygodności i osiąga skutek odwrotny od zamierzonego. Swoją drogą wrażliwość ta jest jakże podobna do polskiej, że przypomnę awanturę o Jedwabne czy ciągnące się nieustannie emocjonalne dyskusje o przewinach niektórych partyzantów antyradzieckich. 

Olszański prowadzi nas przez najstarsze dzieje i mity, symbole, hymny, flagi, rewolucje, myśl społeczną i polityczną, odmęt starego i nowego aż do dzisiaj. Jest to lekkie spojrzenie reportażysty, eseisty, 

Przed Olszańskim ktoś już takiej syntezy duszy i losów innego narodu dokonał w sposób bardzo podobny. Do tej pory posiadam na półce nawet tu w Kijowie książkę Michaela Breena "The Koreans. Who They Are, What They Want, Where Their Future Lies". Konstrukcją pozycja bardzo podobna, idzie przez dzieje z odważnym odautorskim komentarzem i każdy kto Korei nie zna, może poznać jej sens, istotę i duszę czytając tą właśnie jedną książkę. 

Na tle doświadczenia Breena właśnie stwierdzam, że "Ukraińskie Stulecie" to pozycja odważna. Breen mianowicie spotkał się z powszechną krytyką uczciwej oceny kilku spraw w tym oczywistego faktu, że zejście 5000 lat temu pierwszego władcy Korei prosto z nieba jest mitem. 

Pomimo tego książka Breena sprzedaje się jak świeże bułeczki, jest cały czas odświeżana i wznawiana
a kolejne wydanie uzupełniane. Ja posiadam drugie, uzupełnienie z 2004 roku, a w 2017 roku ukazała się kolejna wersja tej pozycji. Wszystkie tłumaczone na język koreański z tą samą popularnością. 

Taką też przyszłość przewiduję "Ukraińskiemu Stuleciu" i takie losy. Pozycja ta nie jest wydana po angielsku, ale z racji na coraz większą już nie tylko turystyczną popularność Ukrainy sprzeda się ona do wyczerpania nakładu. Niedługo będzie jej trzeba szukać po znajomości, niczym "Ukraiński Donbas" Marty Studennej- Skrukwy. 

Mam nadzieję, że zobaczę ją w następnym roku na kijowskim Festiwalu Książki, gdyż bardzo na to zasługuje. Ona jest o wiele bardziej dla Ukraińców niż nawet dla tych, którzy Ukrainę jako outsiderzy pokochali. 

No comments:

Post a Comment