Taki wyjazd się długo trawi. Długo układam myśli. Tylko 2 dni a tyle się zdarzyło. Centrum Menorah. Poprzedniego dnia odwiedzone w Szabat, cóż za faux-pais. Miły siwy pan w kasie sprzedaje mi bilet do Muzeum Historii Żydów Ukrainy i Holokaustu. Czy to właściwa i pełna profesjonalna nazwa, nie powiem. Chodzi o zawartość, zawartość jest właśnie taka.
- Może Pani tu zostawić rzeczy, w budynku jest dosyć ciepło. - zaprasza.
Tego się nie da opisać. To trzeba zobaczyć na własne oczy. I pojawiają się wrażenia wrażenia wrażenia. Tak bardzo swoi i jednocześnie jakby obcy i odrębni. Z prastarą historią. Poniżej Groby Proroków, Patriarchów, Racheli i współczesne rabinów chasydzkich z Berdyczowa. I swoje i dalekie zarazem. Prastare.
Czy muzeum może być żywe pomimo tego, że mijasz kolejne plansze i ekrany w kompletnej ciszy bo jesteś jedynym turystą danego dnia? Oprócz Ciebie na ogromnej przestrzeni nie ma żywej duszy.
Już wiem kogo przypominał mi sprzedawca z kawiarni. Poniżej po prawej jeden z rodów a na nim drugi od lewej z samej góry jako żywy niczym skóra zdjęta z mojego barristy... taki był kiedyś ten świat.
Miasteczko galicyjskie. Sklepik.
Taki jakiś swój.
Czemu jestem taka przejęta? Chyba głównie dlatego, że jest tak gorący okres w kwestii stosunków mniejszości żydowskiej z Polakami czy szerzej gospodarzami ziem centralnej i wschodniej Europy.
Co chwila czytam, że tylko Polacy kolaborowali, że w innych narodach Europy II wojny światowej byli sami sprawiedliwi i tylko ruch oporu. Tymczasem widać, że twórcy Muzeum nie chodzi o pokazywanie palcami, tworzenie narracji czy obrazu, tylko o atrakcyjnie podaną szerokoaspektową prawdę. Jedyne czego mi brakuje to tego, że nie mogę tego pokazać tym, którzy nie znają alfabetu, bo plansze nie są w większości tłumaczone.
To nie tylko historia. To realia. Przykazanie mówi, by przetrawiać rzeczywistość w myśli i nie przekazywać wizerunku. Wizerunek bez osobistego doświadczenia jest płaski. I wiem, że nie przekażę Wam tych emocji i uczuć. To może zrozumieć tylko osoba stojąca obok w ciszy. Patrząca na to samo i myśląca to samo a jednak bez słowa.
Powiedziawszy to, niech jednak obrazy przemówią:
Ale i Sprawiedliwi jak ten na dole. Wielu ich było - gospodynie wiejskie, nauczycielki, sąsiedzi. Pan Zirczenko -starosta kołchozu. Przechował całą rodzinę żydowską ukrywając wśród innych. Ryzykował śmierć.
Jest jeszcze wiele rzeczy. W tym plakat z filmu Pianista. Na koniec izba przypominajka: There is no somebody else's pain.
Każdy przypadek ludobójstwa ma swoje przyczyny, uwarunkowania i wykonawców. Jednakże, głębokie przyczyny są zawsze podobne. Fizyczna eksterminacja "innych" jest możliwa tylko w totalitarnym lub autorytarnym państwie, gdzie nie istnieje wolność osobista, gdzie człowiek jest jedynie trybikiem w państwowym mechanizmie, i gdzie nic i nikt nie może zapobiec masowym morderstwom.
A ze ściany patrzy się wielki Polak - Żyd - prawnik - Rafał Lemkin.
Już dość. To wszystko zbyt intymne.
No comments:
Post a Comment