Wednesday, January 20, 2016

Uchodźcy czy nie

...oto jest pytanie. Czyli o tym, czym jest dyplomacja, i o tym co się mówi, a czego nie.

Ten post nie jest oceną debaty jaka się wczoraj odbyła w Parlamencie Europejskim. Jest oceną pewnej wypowiedzi pani Premier. O debacie jako takiej powiem parę słów później.

Pani Premier powiedziała, że Polska już przyjęła milion uchodźców z Ukrainy, którym nikt inny nie chciał pomóc.

Zareagował na to ostro pan Ambasador Ukrainy w RP Andriy Deszczyca. Zareagowało też wielu znajomych Ukraińców, moich przyjaciół.

Za to Polski internet podjął mniej lub bardziej trollerskie larum o tym, jak to Ambasador Deszczyca chce się Niemcom przypodobać, a Ukraińcy podlizują się kanclerz Merkel.

No więc po pierwsze. Tak, Niemcy to jest dla Ukrainy ważny partner, nie emocjonalny przyjaciel, tylko ważny partner, i to partner jaki już nieraz pozytywnie zareagował na prośby z Kijowa.

Być może to zasługa mniej lub bardziej efektywnego polskiego lobbyingu w szeregach UE, w co wierzę, gdyż w Parlamencie Europejskim Polacy w tej sprawie zrobili naprawdę dużo, ale dyplomacja ukraińska sama też nie śpi, a po drugie, wygląda na to, że bardzo dobrze wie, czego chce.

Ale to nie dlatego Ambasador Deszczyca powiedział to, co powiedział. Zrobił to, bo jest ambasadorem SWOJEGO państwa i wypowiedzi Premiera państwa przyjmującego zobowiązują go do reakcji, w jakiej ujmuje się za dobrym imieniem swoich rodaków.

Uchodźca bliskowschodni kojarzy się z agresywnym typem obmacującym kobiety pod dworcem w Kolonii. Kojarzy się również z niestety prawdziwą roszczeniową postawą i agresją o czym świadczą świadectwa wielu niemieckich pracowników socjalnych.

Więc nazywanie Ukraińców uchodźcami nasuwało skojarzenie, że ktoś im coś dał. No właśnie nie, nikt im niczego za darmo nie dał.

Pierwsza różnica to sama procedura wizowa. Przeciętny obywatel Ukrainy musi złożyć w konsulacie kupę dokumentów, których wiarygodność jest potem skrupulatnie sprawdzana i przy najmniejszych wątpliwościach jest to rozstrzygane na niekorzyść.

To w niczym nie przypomina roszczeniowo nastawionych mas agresywnie odnoszacych się do Straży Granicznej państw UE.

Druga różnica to pracowitość i patriotyzm. We wschodniej Ukrainie też toczy się konflikt zbrojny. Ludzie uciekli od niego w poczuciu strachu o swoje życie. Natomiast tam, gdzie się osiedlają, czy to jest centrum Ukrainy, czy też zachód, jeden po drugim stara się znaleźć pracę. Bo nikt im niczego nie daje za darmo. Bo co to jest te 450 UAH na miesiąc zasiłku? A mimo to nie przyjdzie im do głowy wyrzekać, złorzeczyć, marudzić czy odnosić się wulgarnie wobec kogokolwiek. Bo to jest właśnie obecnie obraz uchodźcy w głowie przeciętnego odbiorcy.

Dlatego nazwanie pracowitych bezkonfliktowych ludzi uchodźcami było po prostu obraźliwe.

A teraz odnośnie reakcji polskiego internetu i  niektórych FB pseudointelektualistów - oskarżanie tej reakcji o podlizywanie się pani Kanclerz to pała ze stosunków międzynarodowych i WOS-u. Obrażony przedstawiciel innego państwa nie ma żadnego obowiązku wnikać w niuanse polskich wyciągniętych z kapelusza dyżurnych urazów. Najmniej się kieruje polskim patrzeniem na inne narody, bo wcale nie musi. Kropka.

A co do tej pomocy - Polska jest rekordzistą w wydawaniu wiz dla obywateli Ukrainy. Jeśli tak rozumieć ten milion, to w tym kontekście możemy mówić o pomocy. Tylko to nie to samo, co nazywać pracowitych ludzi, walczących o każdy kawałek codziennego chleba, uchodźcami. Bo uchodźcy w domniemaniu, coś się należy. A Ukraińcy sami o wszystko walczą.

No comments:

Post a Comment